Życie. Czym właściwie jest życie? Ciągłym cierpieniem i bólem w jednym? Wierzenie, że w końcu będzie dobrze, gdy tak naprawdę dobrze wiemy, że tak nie będzie? Kłamanie komuś prosto w oczy, że już koniec cierpień?
Cassie nie była przekonana, co do swojego życia. Czasami myślała, że Ktoś tam na górze robi sobie z niej żarty. Jednak już po chwili uświadamiała sobie, że życie to nie jest jakiś tam żart. Jest to cierpienie, ból, a zarazem raj. Nie można marnować żadnej chwili, ponieważ za kilka lat możemy tego cholernie żałować. Jednak czasu już nie cofniemy.
Blondynka otworzyła swoje oczy, po to by po chwili znów je zamknąć. Promienie słoneczne wbijały się do jej pokoju, oświetlając go. Dziewczyna powoli przyzwyczajała się do światła panującego w jej pokoju. Mieszkała w Los Angeles odkąd pamięta, ale nadal nie przyzwyczaiła się do wysokich temperatur i ciągłego upału. Nie lubiła gorąca. Kochała deszcz. Mogła patrzeć w niego godzinami i nigdy by się jej to nie znudziło. Jednak tutaj w "Mieście Aniołów" niezbyt często się to zdarzało.
Cassie przeciągnęła się na swoim łóżku i podniosła się do pozycji siedzącej. Starała się przypomnieć sobie swój sen. Kiedy się poddała popatrzyła na zegar, który widniał na jej ścianie. 15.45. Przynajmniej nie przespała całego dnia. Kiedyś nawet takie sytuacje miały miejsce. Jednak teraz mogła sobie na to pozwolić. Miała wakacje, a to oznaczało odpoczynek we własnym łóżku. Nie chciała zmarnować resztki tego dnia, więc podniosła się ze swojego miękkiego materaca, którego uwielbiała i ponownie się przeciągnęła. Podeszła do szafy stojącej w rogu pomieszczenia i zaczęła w niej grzebać. Szare dresy i różowa koszulka. Nie miała ochoty nigdzie wychodzić, więc postawiła właśnie na taki strój. Wygrzebała też bieliznę z szuflady, która była poobklejana przeróżnymi naklejkami i udała się do łazienki. Łazienka, w której właśnie przebywała nie wyróżniała się niczym specjalnym. Białe ściany, wyłożone kafelkami w tym samym kolorze. Błękitne zasłony w białe kwiaty, które wybrała sama, wielka wanna na środku i sporo szafek, w których znajdowały się różne kosmetyki, ale i apteczka. Jej mama zawsze dbała o to, żeby w domu znajdowało się przynajmniej kilka apteczek. Kiedyś była pielęgniarką, więc miała wielkie uczulenie na wszelkiego typu ostrożności. To właśnie ona oddałaby życie za swoją córkę. Jednak nie ma w tym nic dziwnego bo to przecież jej matka.
Cassie zaczęła zdejmować swoją pidżamę, składającą się z krótkich, różowych spodenek w misie i białej bluzki na ramiączka, ukazując przy tym swoje odstające kości. Kiedy jej rodzice przyjeżdżali do domu, ona musiała zakładać duże ubrania i umiejętnie wymigiwać się od wszelkiego typu posiłków. Czasem dziwiła się, dlaczego jej rodzice nie zauważyli jeszcze zmiany w jej ciele i zachowaniu, ale zawsze usprawiedliwiała ich brakiem czasu dla swojej córki.
Blondynka założyła swoje dresy na nogi, a później koszulkę. Następnie wyciągnęła grzebień i przejeżdżała nim po swoich długich, jasnych włosach. Wiele osób mówiło jej, że jest idealną osobą z idealną figurą i oczami. Jednak ona nie zgadzała się z tym. Nie sądziła, że jest piękna. Mogła jedynie potwierdzić komplementy o jej oczach. Duże, czekoladowe oczy zawsze przyciągały męską część jej szkoły. Ona również je lubiła.
Wyszła z łazienki i skierowała się do kuchni. Wyjęła swój ulubiony czerwony kubek z pingwinkiem i wlała do niego wodę. Musiała sporo się napić, gdyż była bardzo spragniona. Kiedy wypiła zawartość kubka postanowiła udać się do salonu i pooglądać jakiś serial, czy komedię. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Jej oczom ukazał się film, który znała bardzo dobrze. Now is good. Film, który wywołał w niej tyle łez, a zarazem uśmiechu. Historia młodej dziewczyny, niemającej szansy na przeżycie. Historia miłości. Historia szczęścia, a zarazem smutku. Szybko pobiegła do łazienki i wzięła dwie paczki chusteczek. Wiedziała już, co wywoła u niej ten wspaniały film. Pod głosiła nieco i z uśmiechem na twarzy zaczęła oglądać. Tessa wydawała się jej osobą bardzo silną. Nie bojącą się śmierci. Wiedziała, że umrze i chciała zrobić to, czego wcześniej nie mogła.
Tak, jak się spodziewała pod koniec filmu nie mogła opanować łez. Lały się ciurkami po jej czerwonych policzkach. Jednak nie chciała opanowywać emocji. Chciała troszkę się wypłakać, a film okazał się dobrą okazją do tego. Dobre kilkanaście minut zajęło jej uspokojenie się i wrócenie do normalnego stanu. Kiedy już się to stało postanowiła wyjść na spacer. Często to robiła, a zwłaszcza wieczorami. Wyjrzała przez okno i zobaczyła, że się już ściemnia, więc pobiegła do swojego pokoju i wygrzebała kwiecistą spódnicę i białą bluzkę na grubych ramiączkach. Dołożyła do tego swoje białe trampki, które były jej ulubionymi, a na plecy zarzuciła jeansową kurtkę. Nie brała telefonu, gdyż nie miała po co. Wyszła z domu, zamykając go przy tym. Nie chciała wrócić do domu i nie zastać nic. Może jej ulica należała do spokojnych i nie było tu wielu złodziei, ale wolała zachować ostrożność. Nie wiadomo przecież, co komu przyjdzie do głowy, prawda?
Wyszła z domu i skierowała się w boczną uliczkę z zamiarem pójścia w swoje ulubione miejsce na wybrzeżach parku niedaleko jej domu. Szła, rozmyślając o swoim życiu, kiedy usłyszała krzyk. Wzdrygnęła się i schowała za drzewem niedaleko i obserwowała zajście, które odbywało się kilka metrów przed nią.
-Nie żyjesz, kurwa - usłyszała męski, donośny głos.
Próbowała rozpoznać twarze, jednak nie widziała zbyt wiele. Mogła jedynie powiedzieć, że stała tam trójka wysokich mężczyzn w ciemnych ubraniach i jeden, który leżał na ulicy i był bity przez jednego z nich. Nie chciała na to patrzeć, jednak stała tam, jak oczarowana. Nie mogła się ruszyć. Jej ciało było, jak z waty i pewnie gdyby teraz spróbowałaby uciec to wywróciłaby się, a tamci zabiliby ją.
-Nie wiedziałem, że on to wykorzysta - pisnął chłopak leżący na ziemi.
Łza spłynęła po jej policzku. Wiedziała, co go teraz czeka. Coś przed czym stara się uciec kilka milionów ludzi na świecie. Śmierć.
-Teraz to już twój problem - zaśmiał się inny.
I wtedy stało się coś, czego tak bardzo się obawiała.
-Widzimy cię - usłyszała po chwili.
Spojrzała przed siebie i zobaczyła tych samych mężczyzn, którzy zbliżali się do niej. Nie wahając się ani dłużej zaczęła biec. Biegła tyle, ile tylko miała sił w nogach. Musiała znaleźć się w domu, jak najszybciej. Inaczej mogłaby skończyć na cmentarzu, czy zakopana w ziemi. Słyszała kroki za sobą, więc wiedziała, że biegną za nią. Nie mogła się poddać. Wiedziała, że musi biec, jak najszybciej. To mogło ją jedynie uratować.
Kiedy zobaczyła swój dom przyśpieszyła jeszcze bardziej. Trzęsącą się ręką wyjęła klucze i jak najszybciej wpadła do domu. Kiedy wchodziła nie widziała już tych samych osób, które zabiły człowieka. Drżącą dłonią zamknęła drzwi i opadła na kanapę. Starała opanować łzy cisnące się do jej oczu, jednak nie mogła. Już po chwili płakała, jak małe dziecko. Nie mogła nic na to poradzić. Przecież właśnie widziała morderstwo. To nie jest normalny widok spotykany codziennie na swojej drodze. Jednak teraz czekało ją coś gorszego. Samotna noc w domu. Prawdopodobnie mordercy widzieli, gdzie mieszka, więc bez problemu mogli ją z nocy zabić, czy udusić. Na samą myśl o tym przeszły ją ciarki wzdłuż kręgosłupa. Chciałaby cofnąć czas i nigdy nie iść na ten cholerny spacer, który prawdopodobnie zmienił jej całe życie. Teraz w głowie miała same najgorsze i najmroczniejsze scenariusze. Przecież mogą ją zaatakować, gdziekolwiek będzie. Sklep, park, kino, a nawet swój własny dom, który powinien być ochroną, a nie łatwym celem do śmierci. Teraz nikt jej nie pomoże. Została z tym sama. Sama, jak palec. Jej rodzice są przecież setki tysięcy kilometrów stąd. Nie przyjadą na jej zawołanie od tak. Jednak miała jeszcze jedną osobę, która zrobiłaby dla niej wszystko. Jenny. Szybko ruszyła do kuchni w celu znalezienia swojego telefonu. Musiała do niej napisać. Nie chciała być dzisiaj sama. Rano mogłoby jej nie być. Drżącymi rękoma wypisała wiadomość na klawiaturze.
Potrzebna mi twoja pomoc. Musisz przyjść do mnie. Szybko.
Miała nadzieję, że przyjaciółka szybko ją odczyta, co okazałoby się jej zbawieniem. A co jeśli zabiją ją, kiedy będzie przed jej domem? Takie myśli nawiedzały Cassie. Wtedy usłyszała huk z salonu. Zastygła w bezruchu.
-Jestem martwa - mruknęła sama do siebie.
Chwiejnym krokiem podeszła do okna. Było rozbite. Obok niego leżała jakaś cegła z kartką. Kiedy dziewczyna chciała ją podnieść kawałek szkła wbił się w jej rękę, uszkadzając ją. Była w krwi, jednak dziewczyna chciała tylko odczytać, co napisane jest na kartce.
"Jeśli chcesz przeżyć zadzwoń na 911."
Przestała oddychać. Nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie stało. Całe jej życie legło w gruzach przez jeden spacer.
Mamy rozdział pierwszy. Jak wam się podoba? Od razu przepraszam za to, że jest taki krótki, jednak nie mogłam go rozwinąć, by nie popsuć wam akcji. Mam nadzieję, że się wam podoba.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Świetne! kiedy można się spodziewać nowego rozdziału?
OdpowiedzUsuńTo jest dopiero początek ale wiedz że będę śledziła Twojego bloga <3 MEGA
OdpowiedzUsuńPopieram to opowiadania jest zupełnie inne podoba mi się<33
UsuńUuuu mega super czekam na nexta
OdpowiedzUsuńSwietnie sie zapowiada kiedy nn? ;)
OdpowiedzUsuńjej super :) proszę poinformuj mnie o następnym rozdziale na tt @angela_dudek
OdpowiedzUsuńjest ciekawy a co najważniejsze inny ;) zobaczymy jak się dalej akcja potoczy ;)więc pisz dalej ;D
OdpowiedzUsuńNa serio super :)
OdpowiedzUsuńBlog jest świetny.
OdpowiedzUsuńBędę wpadać częściej.:D
Informujesz może o nowych rozdziałach na Twitterze?;p
Jeśli tak to masz mój nick.;>
@OMB_OMJ
Jejku, świetny rozdział! Czekam na ciąg dalszy ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Wspaniały :*
OdpowiedzUsuńGenialne *o*
OdpowiedzUsuńno jest świetne czekam na nn
OdpowiedzUsuńboże ten roździał jest najlepszy i naprawde wciagjący kiedy będzie next bo nie umie sie doczekać
OdpowiedzUsuńah to ciagłe wchodzenie na twojego bloga z nadzieją że zastane tu nowy rozdział :D weź dodawaj szybko kolejny rozdział bo ja tu nie wytrzymam :D
OdpowiedzUsuńAww <3 Wiesz, że cię kocham, prawda?
OdpowiedzUsuńJuż sam prolog nie bardzo wciągnął :)
OdpowiedzUsuń